Mom Diary

RÓWNOWAGA MIĘDZY AMBICJAMI A DZIECKIEM: SZCZERA OPOWIEŚĆ JULIE ZANGENBERG

11 września 2025

Po zostaniu mamą Julie Zangenberg na własnej skórze doświadcza, jak macierzyństwo wywraca priorytety do góry nogami. Dzieli się swoimi szczerymi przemyśleniami o wolności, oczekiwaniach i o tym, jak odnaleźć spokój w nowej roli.


11 września 2025

RÓWNOWAGA MIĘDZY AMBICJAMI A DZIECKIEM: SZCZERA OPOWIEŚĆ JULIE ZANGENBERG

Julie Zangenberg stała się znana już jako 12-latka, kiedy zagrała główną rolę w filmie Klatretøsen. Od tego czasu zrobiła karierę, o której większość może tylko marzyć – aktorstwo, przedsiębiorczość i życie w blasku reflektorów. Jednak kiedy Julie została mamą, stało się jasne, że zarówno kariera, jak i macierzyństwo wymagają kompromisów.

„Kiedy urodził się Leo, pracowałam aż do dnia poprzedzającego planowane cesarskie cięcie, sprawdzałam maile dzień po porodzie i wróciłam do biura trzy tygodnie później. To była moja własna decyzja, ponieważ moja firma przechodziła kryzys, ale nie miało to nic wspólnego z klasycznym urlopem macierzyńskim.”

Dziś Julie spodziewa się drugiego dziecka i jest mamą czteroletniego Leo. Jest żoną Andreasa, z którym dzieli codzienność i wspólną odpowiedzialność za wychowanie dzieci.


Rozmowy przed narodzinami Leo i urlop macierzyński na własnych zasadach

Jeszcze zanim Leo przyszedł na świat, Julie i Andreas wiele razy rozmawiali o tym, jak chcą podzielić się rodzicielstwem. Julie od początku jasno zaznaczyła, że nie chce klasycznego podziału ról, w którym całe obciążenie spada na jej barki.

„Jeśli będziemy mieli dzieci, to wychowamy je razem – z nieco większą odpowiedzialnością i złożonością, niż pewnie widzisz u swoich znajomych. Bo ja mam także inne zobowiązania i własne pragnienia, które również musimy brać pod uwagę” – wspomina, że powiedziała Andreasowi.

Mimo to przyznaje, że trudno jej było w pełni uwierzyć, że on mówi to serio. „Ciągle powtarzał, że jest gotowy, ale ciężko było mi mu zaufać. Dopiero kiedy się w to w pełni zaangażowałam, zdałam sobie sprawę, że on naprawdę miał to na myśli – i że faktycznie dotrzymał słowa.”

A kiedy Leo przyszedł na świat, trzymali się ustaleń. Urlop macierzyński daleki był od klasycznego, ale Julie i Andreas postanowili stworzyć własny model pośród chaosu związanego z firmą i otwarciem restauracji. Dzielili się obowiązkami po równo, nawet jeśli oznaczało to nieprzespane noce i zabieranie dziecka na spotkania.

„Funkcjonowaliśmy trochę jak w modelu wioski – wielu ludzi pomagało, a ja i mój mąż dzieliliśmy się opieką 50/50. Odciągałam mleko, więc on mógł karmić butelką; przewijał tyle samo pieluch co ja, a Leo towarzyszył nam obojgu – zarówno na jego, jak i na moich spotkaniach.”

Dla Julie to doświadczenie było potwierdzeniem, że można iść wbrew oczekiwaniom i mimo to stworzyć szczęśliwy początek życia rodzinnego – tylko na własnych zasadach.


Mimo jasnej umowy i równego podziału obowiązków z Andreasem, nie zawsze było łatwo. Julie zauważyła, że stare wyobrażenia o macierzyństwie szybko powracały, a zarówno własne, jak i cudze oczekiwania budziły w niej ciągłe poczucie winy.


Poczucie winy, oczekiwania i odnajdywanie własnej drogi

Mimo że z Andreasem umówili się na równy podział obowiązków, Julie nie uniknęła wewnętrznych zmagań. Jak wiele innych matek, doświadczała zarówno poczucia winy, jak i stałej presji, by sprostać obrazowi „idealnej matki”.

„Po porodzie było mi naprawdę trudno poprosić Andreasa, żeby przejął opiekę. Czułam się mniej matką i mniej kobietą, jeśli nie robiłam wszystkiego sama. To siedzi w nas bardzo głęboko – ten obraz tego, jaka powinna być dobra matka” – opowiada.

Z czasem jednak zrozumiała, że musi podważyć te oczekiwania – zarówno swoje, jak i cudze. Razem z Andreasem trenowali sen Leo, dzielili się nocnym karmieniem butelką i znajdowali rozwiązania, które działały dla nich obojga. Zrezygnowała także z karmienia piersią, gdy poczuła, że to dla niej nie w porządku.

„Przestałam po czterech miesiącach, ponieważ było mi smutno i miałam mdłości, kiedy karmiłam piersią. To była trudna decyzja, ale znalazłam spokój w tym, że bliskość i miłość można dawać na wiele innych sposobów.”

Dla Julie stało się to ważnym odkryciem – że można być obecną i kochającą matką, nawet jeśli nie podąża się za wszystkimi tradycyjnymi ideałami.


„Staram się dzielić swoimi doświadczeniami, także tymi, które ktoś mógłby nazwać ‘nie do końca super-maminymi’. Bo wierzę, że potrzebujemy mniej oceniającej kultury, w której mamy mogą znajdować rozwiązania pasujące właśnie do ich życia.”


Drugi urlop macierzyński – i świadomy wybór różnicy wieku

W przeciwieństwie do pierwszego razu, Julie i Andreas tym razem wybrali zupełnie inne podejście do urlopu macierzyńskiego.Z Leo szybko wróciła do pracy w samym środku kryzysu firmowego i otwarcia restauracji, teraz świadomie zwolniła tempo. Zamknęła jedną firmę, ograniczyła czas pracy i zaplanowała dłuższy okres urlopu, w którym oboje rodzice mogą być bardziej obecni.

„To dla mnie nowy teren, ale też proces dojrzewania.Czuję w sobie nową wrażliwość, na którą wcześniej chyba nie znajdowałam miejsca” – mówi.

Świadoma była także decyzja, aby między dziećmi była czteroipółroczna różnica wieku. „Chcieliśmy poczekać, aż Leo będzie bardziej samodzielny i zrozumie, że nie mogę jednocześnie nosić jego i niemowlęcia na trzecie piętro. To daje nam większy spokój w codzienności.”

Dla Julie to ogromna radość widzieć, jak bardzo Leo cieszy się na to, że zostanie starszym bratem. Codziennie mówi do brzucha, zatrzymuje wózki na ulicy, żeby pokazać mamie sprzęt, i z ciekawością pyta o wszystko – od pieluszek po to, jak maluszek będzie karmiony.


Eksempel overskrift

Dlaczego wybór padł na Tuttelu

Kiedy Julie została mamą Leo, szybko zauważyła, że klasyczne pieluszki dostępne na rynku nie spełniały jej oczekiwań. Brakowało jej zarówno lepszej jakości, jak i bardziej przemyślanego doboru materiałów.

„Naprawdę uważałam, że pieluszki były kiepskiej jakości, gdy Leo był mały. Za każdym razem, gdy używałam jednej z klasycznych marek, byłam rozczarowana, że nikt nie pomyślał o wykorzystaniu innych materiałów. Przecież używa się tak niesamowicie dużo pieluszek, a nawet niewielki udział materiałów naturalnych mógłby zrobić różnicę” – opowiada.

To skłoniło ją do poszukiwań, podczas których natrafiła na Tuttelu. Na Julie największe wrażenie zrobiło połączenie bambusowego materiału, modelu subskrypcji oraz filozofii stojącej za marką.

„Zakochałam się w tym świecie i idei, które za nim stały. Było oczywiste, że Tuttelu nie jest skierowany wyłącznie do mam, ale do nowoczesnych rodziców w ogóle. A ja byłam ogromną fanką tego, że pomyślano o stworzeniu pieluszek bardziej miękkich i naturalnych, a jednocześnie ułatwiających życie rodzicom dzięki modelowi subskrypcji. Byłam tak zachwycona, że nie tylko zapisałam się jako klientka, ale także skontaktowałam się z Tuttelu, żeby powiedzieć, że to przesłanie powinno dotrzeć do jeszcze większej liczby osób.”

Dla Julie Tuttelu było więc nie tylko praktycznym wyborem, lecz także rozwiązaniem zgodnym z jej przekonaniem, że codzienność można uczynić łatwiejszą – bez rezygnacji z troski o dzieci.


Eksempel overskrift

„Posiadanie dzieci nie powinno oznaczać początku ciężkiego i przygnębiającego życia. Dla mnie jest wręcz odwrotnie – moje życie stało się o wiele piękniejsze i bogatsze. Tak, są trudne momenty, ale to, co je utrudnia, to często rzeczy, które naprawdę możemy zakwestionować.”


Rada dla przyszłych mam

Kiedy Julie zostaje zapytana, co chciałaby przekazać innym kobietom stojącym u progu macierzyństwa, nie ma wątpliwości. Chce podważyć opowieść, której sama obawiała się w wieku dwudziestu kilku lat – że dzieci oznaczają pożegnanie z wolnością i karierą oraz powitanie życia pełnego wyrzeczeń.

Podkreśla, że miłość i bliskość nie polegają na spełnianiu obrazu perfekcyjnej fasady, lecz na znajdowaniu rozwiązań, które mają sens właśnie w danej rodzinie.

„Myślę, że powinniśmy lepiej nauczyć się odpuszczać oczekiwania – zarówno te, które nakładamy na siebie, jak i te, które spotykają nas z zewnątrz. Można być wspaniałą mamą, nawet jeśli nie robi się wszystkiego według podręcznika. Najważniejsze jest pozostać w całości, aby móc naprawdę być dla swojego dziecka.”

Tymi słowami Julie wysyła jasny przekaz: macierzyństwo to nie sztywna recepta, lecz podróż, w której to my sami wyznaczamy ramy – i w której mamy prawo wybierać to, co nam odpowiada, a z reszty rezygnować.


Eksempel overskrift